13 kwietnia 2023

„Rozterki Fleishmana” – serial o życiu, które rozczarowuje

W morzu filmów i seriali z kanałów streamingowych cieżko o coś co poruszy i zatrzyma nas na dłużej. Takim przystankiem na zadumę był dla mnie serial „Rozterki Fleishmana”.
Ta ośmio-odcinkowa historia to opowieść o codziennych, życiowych przemyśleniach ówczesnych 40-latków, mieszkających w jednym z najbardziej tętniących życiem miast świata, czyli w Nowym Jorku.

Nie oczekujcie po tym serialu strzelania i szybkich zwrotów akcji, przygotujcie się raczej na słuchanie opowieści, rozterek, wątpliwości, przemyśleń i podsumowań, a także żalu za niespełnionym, albo spełnionym w taki sposób, że obecnie przynosi więcej cierpienia i smutku niż ukojenia i radości.

Jeśli myślicie, że życie nowojorskich 40-latków, to bajka z Instagrama, to bardzo się zdziwicie, poznając Toby’ego (Jesse Eisenberg, „The Social Network”), jego żonę (raczej już byłą) Rachel (Claire Danes, „Homeland”) oraz jego przyjaciół z dawnych lat – Lizzy i Setha, którzy w zwykłych ubraniach, z normalnymi ciałami, zmarszczkami i „rozterkami” spotykają się w zwykłych miejscach i rozmawiają o „zwykłym” życiu, które często okazuje się, że nie ma za wiele wspólnego z przeszłymi, młodzieńczymi założeniami.

Niestety uważam, że serial jest bardzo nierówny. Pierwsze 6 odcinków, gdzie prym wiedzie historia i perspektywa „głównego bohatera” – Toby’ego Fleishmana – lekarza, wiecznego „marudy”, który „kradnie” przestrzeń i czas, rozwodnika, który po rozstaniu z żoną (i jej zniknięciu) wpada w wir aplikacji randkowych – czasami się po prostu dłuży i nuży.

Według mnie najlepszy odcinek, to ten praktycznie ostatni, czyli siódmy, gdzie poznajemy perspektywę Rachel na to, co się wydarzyło od momentu poznania Toby’ego, przez ciążę i poród, aż po obezwładniający pracoholizm, za który bohaterka zapłaci wysoką cenę. Dzięki jej historii można zobaczyć, czym jest trauma medyczna oraz jak niektórzy radzą sobie w dorosłości z trudnym dzieciństwem bez ciepła i miłości bliskich. Rachel postawiła na przynależność do bogatych i wpływowych ludzi i aby dostać się do ich grona musi wiele poświęcić, bo w życiu nie da się mieć wszystkiego.

Odcinek ten udowadnia również, że należy zawsze z zaciekawieniem wysłuchać dwóch stron, zanim z zuchwałością wydamy jakiekolwiek osądy na temat czyichś wyborów, czy życia w ogóle. Pięknie to widać także wtedy, gdy w gabinecie terapeutycznym pojawia się para Pacjentów, którzy mówią jakby innymi językami o tych samych zdarzeniach.

Przez ten epizod Rachel, która przez pierwsze odcinki wyrastała na antybohaterkę, wywołuje współczucie, empatię, zrozumienie, a także ogrom poruszenia, gdy poddaje się „terapii krzykiem” lub „puszcza” na grupie terapeutycznej – Oskar dla Claire Danes za te dwie sceny.

Żałuję, że głównym bohaterem był Toby (chociaż wiem, że serial powstał na podstawie książki i jest podobno jego wierną kopią), a tak mało miejsca poświęcono historii Rachel, Lizzy, która ma tak dużo do powiedzenia (czyżby to była autorka książki?), czy nawet Setha.

Dajcie znać, czy lubicie klimat takich „gadanych” seriali i widzieliście już „Rozterki Fleishmana”? A może także i Ciebie one dotyczą?


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *