Dziś przybliżę Wam, jaka jest jedna z przyczyn narcystycznego cierpienia. Taka osoba za maską pewności siebie, skrywa kruche jak skorupka wnętrze.
Narcyz nie porusza się na kontinuum własnej wartości, jak większość z nas, on jest na jej skrajnym brzegu, do momentu, gdy ktoś nie rozbije ich powłoki zarozumiałości. To doprowadza do metaforycznego rozpadu na tysiąc drobnych kawałków. Ta fasadowa krucha powłoka skrywa bowiem głębokie pokłady bólu i niepewności. Gdy uda nam się w trakcie terapii tam dotrzeć, niestety często taka osoba nie pojawia się na kolejnym spotkaniu, bowiem najbardziej ukryta i bolesna warstwa narcyza to strach, że jest niczym.
Poprzez krzykliwe, egocentryczne zachowania, narcyz często może emocjonalnie ranić ludzi wokół siebie. Za wszelką cenę nie pozwoli, aby ktoś odkrył jego strach, że jest „niczym”, nawet kosztem emocjonalnego ranienia osób, które są mu najbliższe.
Skąd się bierze ten strach u narcyza? Jedna z teorii mówi, że wpływ miał na to sposób wychowania przez rodziców, którzy bardzo powierzchownie reagowali na jego zachowanie, wychwalając niektóre, cenione przez nich zachowania, a unieważniając prawdziwe „Ja” narcyza, często dotyczące jego emocji. Tak więc większość narcyzów dorastała w atmosferze zawyżonych pochwał z jednej strony, gdy inne potrzeby, czy przejawy aktywności były ignorowane i unieważniane (w angielskiej terminologii zjawisko to nosi nazwę CEN – Childhood Emotional Neglect). CEN sam w sobie nie powoduje narcyzmu, ale w połączeniu z innymi czynnikami, odgrywa już znaczącą rolę w genezie tego zaburzenia osobowości.
I jak, wiedzieliście, że źródłem narcyzmu może być taki sposób traktowania przez opiekunów, a nie tylko bezgraniczne wychwalanie dziecka? To jak, kolejny mit o narcyzmie obalony?
Dodaj komentarz