27 sierpnia 2023

Dlaczego zdradzamy?

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego słyszycie o parach (a może sami do nich należycie?) na pierwszy rzut oka szczęśliwych, które wszystko mają, tj. dom, dzieci, pieniądze, zdrowie itd., a i tak dochodzi u nich do związków pozaformalnych?

Oto kilka faktów, dlaczego część z nas wybiera zdradę, zamiast pozostać w monogamicznej relacji. A za wszystkim może stać mała chemiczna cząsteczka w naszym mózgu, czyli dopamina.

Piękne wyobrażenia i surowa rzeczywistość

Musimy pamiętać, że namiętność rozbudzają marzenia o świecie potencjalnym, wymarzonym, wyśnionym, ale jeszcze nie osiągniętym, a gasi ją konfrontacja z rzeczywistością. Kiedy wabiące cię do buduaru bóstwo miłości zmienia się w rozespanego małżonka, wydmuchującego nos w używaną chusteczkę higieniczną, miłość – przyczyna pozostania razem – musi przejść z fazy dopaminergicznych marzeń do innej, opartej na doświadczaniu „tu i teraz”.

Nic nie trwa wiecznie

Stan nowości uaktywniający dopaminę nie trwa wiecznie. Jeśli mowa o miłości, namiętny romans nieuchronnie kiedyś się kończy i stajemy przed wyborem. Możemy przejść do miłości, którą podsyca codzienne docenianie drugiej osoby „tu i teraz”, albo zakończyć związek i szukać następnej przejażdżki kolejką górską. Postawienie na taki dopaminergiczny odlot nie wymaga wielkiego wysiłku, ale i szybko się kończy, jak przyjemność z jedzenia ulubionej słodkości. Trwała miłość przenosi nacisk z oczekiwań na doświadczenie, z fantazji o nieskończonych możliwościach na zanurzenie się w rzeczywistości ze wszystkimi jej niedoskonałościami. Dokonanie tego przejścia jest trudne, a kiedy świat podsuwa nam łatwy sposób na wywinięcie się od trudnego zadania, korci nas, by z niego skorzystać. Dlatego tak wiele związków dobiega końca, gdy wygasa dopaminowa eksplozja wczesnego romansu.

Dopaminergiczny zapalnik

Dopamina to źródło iskry rozpalającej wszystko to, co następuje potem. Żeby miłość wyszła poza to stadium, jej natura musi ulec zmianie. Żebyśmy mogli cieszyć się tym, co mamy, a nie czymś, co jest zaledwie możliwe, mózg musi się przestawić ze zorientowanej na przyszłość dopaminy na substancje chemiczne koncentrujące się na teraźniejszości, tzw. neuroprzekaźniki „tu i teraz” (TiT). Do tej grupy zaliczamy serotoninę, oksytocynę, endorfiny i endokannabinoidy. Jeden z nich – anandamid – wywodzi swoją nazwę od sanskryckiego słowa, oznaczającego rozkosz, błogość i zachwyt. Pozwalają nam one rozkoszować się już nie oczekiwaniem, jak dopamina, a bieżącymi odczuciami i emocjami.

Dlaczego zakochanie trwa tak krótko?

Według antropolog Helen Fisher wczesna, czy też „namiętna” (passionate) miłość trwa tylko rok, najwyżej półtora. Potem para, o ile pragnie utrzymać swój związek, musi wykształcić inny rodzaj uczucia, określony jako miłość „współodczuwająca” (compassionate). Rzecz dotyczy doświadczania tego, co tu i teraz – radości z tego, że jest się z ukochaną osobą.

Zakochani doznają rozdźwięku pomiędzy oczekiwaniem o doświadczaniem. Wcześniejsza faza, namiętna miłość, jest dopaminergiczna – dodaje skrzydeł, idealizuje, zaciekawia, spogląda w przyszłość. Ta późniejsza partnerska, opiera się na przekaźnikach „tu i teraz” – daje poczucie spełnienia oraz spokój i jest doświadczania za pośrednictwem fizycznych zmysłów i emocji.

Romantyczna relacja zbudowana na dopaminie to ekscytująca, chociaż krótkotrwała przejażdżka kolejką górską, arsenał chemiczny mózgu dostarcza jednak narzędzi umożliwiających zejście z niej na ścieżkę ku miłości współodczuwającej. O ile dopaminę uznaje się za cząsteczkę obsesyjnej tęsknoty, o tyle z długotrwałymi związkami kojarzy się oksytocynę i wazopresynę. Oksytocyna jest aktywniejsza u kobiet, wazopresyna u mężczyzn, która działa jak „hormon przykładnego małżonka”. Wpływ dopaminy jest przeciwny. Ludzie, którym geny zapewniają wysoki poziom dopaminy, mają największą liczbę partnerów seksualnych i najniższy wiek inicjacji seksualnej.

Co z tym seksem?

Kiedy zachłanna miłość dopaminergiczna przechodzi w miłość współodczuwającą, większość par rzadziej uprawia seks. To zrozumiałe, skoro oksytocyna i wazopresyna tłumią wydzielanie testosteronu. Z kolei testosteron może ograniczyć wydzielanie oksytocyny i wazopresyny, co pozwala zrozumieć, czemu mężczyźni o naturalnie wysokim poziomie testosteronu we krwi rzadziej wchodzą w związki małżeńskie. Analogicznie single mają więcej testosteronu niż żonaci. Kiedy zaś w małżeństwie pojawiają się problemy, poziom wazopresyny u mężczyzn spada, a testosteronu idzie w górę.

Czy ludzie potrzebują długotrwałych związków?

Wiele danych wskazuje, że tak. Pomimo powierzchownej atrakcyjności posiadania mnóstwa partnerów większość z nas dąży w końcu do ustatkowania się. Z danych zgromadzonych przez ONZ wynika, że ponad 90% kobiet i mężczyzn przed ukończeniem 49. lat zawiera związek małżeński. Chociaż jesteśmy w stanie obejść się bez miłości współodczuwającej, większość z nas poświęca spory kawał życia na jej znalezienie i utrzymanie. Umożliwiają to neuroprzekaźniki „tu i teraz”. Pozwalają one na czerpanie satysfakcji z tego, co dają nam nasze zmysły – z tego, co mamy przed oczami i czego możemy doświadczać, nie podlegając dręczącemu poczuciu, że potrzeba nam czegoś więcej.

Ku pamięci

Oczywiście nikt z nas nie jest niewolnikiem dopaminy w związkach. Nawet jeśli nie jesteśmy neurobiologami, którzy doskonale znają procesy biochemiczne zachodzące w mózgach, to jesteśmy dorośli i bierzemy odpowiedzialność z swoje działania i ich konsekwencje. Ostatecznie to od Ciebie zależy, czy wybierasz ciągle od nowa przejażdżki na rollercoasterze, czy zdecydujesz się na codzienność, ze wszystkimi jej odcieniami.

Odpowiesz szczerze, na której ze ścieżek aktualnie się znajdujesz? Dopaminergicznej przyjemności, czy stałej, bezpiecznej relacji?

___
Wpis inspirowany książką: „Mózg chce więcej”, Wydawnictwo Feeria, 2023.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *