Jak poradzić sobie z „syndromami odstawienia”?
Mieliście kiedyś wrażenie, że gdy kochaliście miłością romantyczną, zachowywaliście się i czuliście się, w taki sposób jakbyście pozostawali pod wpływem substancji odurzających? Jak się okazuje za „motyle w brzuchu” odpowiada aktywność układu nagrody w naszym mózgu. Wyniki badań przy pomocy obrazowania czynnościowego mózgu, podczas którego porównano obraz mózgu zakochanych i mózgów osób, którym wstrzyknięto kokainę lub pochodne opium, pokazały, że w obu przypadkach uaktywniają się te same rejony (mezolimbiczny układ nagrody pobudzany przez dopaminę) (Bartels, Zeki, 2000).[1]
Dodatkowo osoby zakochane wykazują trzy podstawowe objawy uzależnienia: tolerancja, odstawienie i nawrót łaknienia. W początkowej fazie zakochany zadowoli się obrazem czy obecnością ukochanej osoby od czasu do czasu, ale wraz z upływem czasu i pogłębianiem „uzależnienia” nasz organizm potrzebuje coraz więcej „narkotyku”. Coraz częściej można wtedy usłyszeć takie podszepty jak: „Pragnę Cię” czy „Nie mogę bez Ciebie żyć”. Każdy brak kontaktu powoduje, że pragniemy przynajmniej usłyszeć ukochaną osobę. Gdy to nie wychodzi, czujemy rozczarowanie. Gdy w takim stanie zakochania, osoba zostanie porzucona, zdradzi ona wszelkie symptomy odstawienia, takie jak: depresja, napady płaczu, bezsenność, poczucie osamotnienia, drażliwość, a także problemy z apetytem (od całkowitej jego utraty do niekontrolowanego objadania się). Osoby w takim stanie, podobnie jak inni uzależnieni, potrafią zachowywać się nieodpowiednio, a nawet niebezpiecznie, narażając się na upokorzenie, tylko po to aby znów być pod wpływem swojego „narkotyku”. Powrót do nałogu odbywa się analogicznie jak w przypadku innych uzależnionych, wystarczy minimalny bodziec np. piosenka, widok znajomego, wspólnie odwiedzanego miejsca, aby znów zapragnąć kontaktu z byłym ukochanym i ponownie poczuć towarzyszącą dawnego związkowi euforię.[2]
Istnieją jednak sposoby, aby ułatwić sobie wyjście z „uzależnienia od miłości”, gdy nasze uczucie zostało odrzucone.
Jak wyjść z nałogu miłości?
Aby pokonać nasz ból po rozstaniu musimy liczyć się z tym, że wymaga to czasu i determinacji. Przydatna będzie także podstawowa wiedza o sposobie pracy naszego mózgu i o naturze ludzkiej.
Nie pozwól, aby miłość rozwijała się, żywiąc się byle czym
Parafrazując słowa Ch. Dickensa postaraj się usunąć ze swojego otoczenia wszelkie przedmioty, które przypominają o niespełnionej miłości, takie jak fotografie, sms-y, pamiątki (albo upchnij je gdzieś głęboko na dnie szafy, aby nie pozostawały w zasięgu wzroku). Niestety nawet przelotny kontakt z pamiątkami może ponownie rozbudzić w nas pamięć o byłej miłości.
Medytacja i mantry
Według niektórych uczonych jest to wspaniały sposób, aby „zająć nasz umysł”, żeby nawet nieświadomie nie kierował się ku byłej ukochanej osobie. Najlepiej przygotować sobie kilka pozytywnych mantr, dotyczących przyszłości i podwyższających nasze poczucie własnej wartości.
Lista negatywnych cech może okazać się pozytywem
Niestety nasz umysł nie jest wytworem doskonałym i ma tę przypadłość, że charakteryzuje się selektywną pamięcią. Przez nią mamy tendencję do pamiętania naszych byłych miłości jedynie w pozytywny sposób, zapominając o towarzyszących jej negatywach. Sposobem na walkę z takim stanem rzeczy jest sporządzenie listy wad byłego partnera i możliwość ciągłego patrzenia na nią (umieść ją w kieszeni, torebce, gdziekolwiek w zasięgu ręki i wzroku). Pomaga także wyobrażanie sobie przyszłego, idealnego związku, który zastąpi w naszej głowie obraz tego starego, destruktywnego.
Wykorzystaj to, co skupia twoją uwagę i dobrze Ci wychodzi
Znów chodzi o zajęcie naszego umysłu, a także o walkę ze spadającym poziomem dopaminy, którego doświadczamy z powodu rozpaczy po niespełnionej miłości. Rób wszystko co sprawia Ci przyjemność, może to być spacer, trening fizyczny, nauka wierszy lub biologii, planowanie, a nawet wyjazd na upragnione wakacje. Może to dobry czas, aby zająć się zwierzęciem, o którym marzyłeś? Chodzi o to, aby zmusić się do wstania z łóżka i nie poddawać się wszechogarniającemu przygnębieniu.
Niedocenione ćwiczenia fizyczne
Jak udowodnili naukowcy każdy rodzaj forsownego wysiłku fizycznego podnosi poziom dopaminy, w jądrze półleżącym, odpowiedzialnym za uczucie euforii (Kolata, 2002)[3]. Dzięki ćwiczeniom poprawiamy także poziom substancji uspokajających, endorfin i serotoniny, zwiększamy również ilość czynnika, działającego w hipokampie (mózgowym ośrodku pamięci), który chroni komórki nerwowe i tworzy nowe połączenia. Może kontrowersyjnie to zabrzmi, ale są psychiatrzy, którzy uważają, że ćwiczenia mogą być równie skuteczne co farmakoterapia czy psychoterapia w leczeniu depresji (Rosental, 2002)[4]. Więc zamiast siedzieć w fotelu i wpatrywać się bezmyślnie w okno, dając tym samym starej miłości szansę na ponowne rozbudzenie twoich uczuć, lepiej wyjdź na rower lub idź pobiegać.
Zadbaj o szyszynkę
Tak, tak, ten niepozorny organ dba o prawidłową regulację naszego cyklu dobowego, a co za tym idzie często podnosi tym samym nasz nastrój. Aby odpowiednio ją „ustawić”, wystarczy umiejętnie wykorzystywać światło słoneczne. Najlepiej więc połączyć opisane wyżej aktywności fizyczne z przebywaniem na świeżym powietrzu.
Ciekawostką jest fakt, że w okresie przygnębienia najlepiej unikać słodyczy i leków, które mają zdolność do wywoływania stresu fizycznego i psychicznego w naszych organizmach.
Doceń uśmiech
Nawet jeśli się do niego zmuszasz to i tak pobudzasz mięśnie, które aktywizują drogi mózgowe odpowiedzialne za poczucie przyjemności. Dodatkowo pozytywne wyobrażenia są w stanie pobudzić mózg do sprawiającej przyjemność aktywności.[5]
12 kroków, które pomogą pokonać uzależnienie od (byłej) miłości [6]
Ciekawą koncepcją, która ma pomóc „uzależnionym” od miłości jest program „12 Kroków”, który został stworzony przez ruch AA, ale z powodzeniem jest wykorzystywany przez innych uzależnionych do poradzenia sobie z nałogiem, od Anonimowych Hazardzistów po Anonimowych Uzależnionych od Miłości i Seksu. Ruch ten ma swój początek w Stanach Zjednoczonych, w latach 30-stych, kiedy dwoje przyjaciół (William Griffith Wilson i Robert Holbrook Smith) obiecało sobie, że będą w stałym kontakcie, w każdym momencie, gdy pojawi się pokusa i chęć sięgnięcia po alkohol. Dzięki ich pomysłowym hasłom, maksymom i praktycznym poradom, uzależnieni na całym świecie codziennie próbują utrzymać abstynencję.
Jedną z głównych zasad jest tzw. program jednego dnia (one day at the time) i polega na skupieniu uwagi na aktualnych zdarzeniach, a nie obietnicach bez pokrycia np. o abstynencji do końca życia. Dzięki temu alkoholik jest w stanie nie pić 24 godziny, a osoba zraniona uczuciowo, powstrzymać się od kontaktu z byłym ukochanym ten jeden dzień, a potem kolejny i kolejny.
Inna rada brzmi: „Jeśli nie chcesz się pośliznąć, nie chodź tam, gdzie jest ślisko”. W odniesieniu do cierpiących z miłości może to dotyczyć unikania miejsc, które przypominają o byłym ukochanym, np. wspólnie odwiedzanej restauracji. Oprócz miejsc, maksyma ta dotyczy także osób i rzeczy, które mogą generować wspomnienia.
Kolejne hasło: „To ten pierwszy kielich cię upija”, przypomina, że za tym pierwszym pójdą, z dużym prawdopodobieństwem, kolejne. Z tej przyczyny należy się powstrzymać przed pierwszym telefonem, sms-em, czy przejazdem pod domem byłego ukochanego, bowiem to doprowadzi do następnych, przygnębiających kontaktów z osobą, która cię odtrąciła.
Jedno z ciekawszych sformułowań, które brzmi: „Przemyśl ten kieliszek”, oznacza mniej więcej tyle, aby odejść na chwilę od obecnej chwili i pomyśleć czym to się może skończyć, w tym przypadku najprawdopodobniej kilkudniowym ciągiem alkoholowym. Dlatego zanim przypomnisz sobie pozytywne chwile z przeszłości, które zmuszą Cię do kontaktu z byłym ukochanym, przywróć w pamięci momenty, które były negatywne i na przykłąd zawiodłeś się na swojej miłości.
Ostatecznym argumentem przemawiającym za tym, aby nie wznawiać kontaktu z osobą, która cię odrzuciła jest fakt, że mimo życzliwości w trakcie rozmowy, większość osób będzie zakłopotana sytuacją, a nawet zła, że przeszkadzasz im w ich nowym życiu.
Czasami nie obejdzie się bez pomocy specjalisty – psychiatry lub terapeuty
Jeśli jednak przygnębienie, które towarzyszy osobie odrzuconej jest tak duże, że nie pozwala funkcjonować normalnie, należy rozważyć zastosowanie farmakoterapii w walce z depresją lub psychoterapię. Według niektórych badań okazało się, że osoby, którym podano lek przeciwdepresyjny proxetine, mają podniesiony poziom serotoniny, podobnie jak osoby po 12 sesjach terapeutycznej rozmowy[7]. Dodatkowo w drugiej grupie, podczas badania przy pomocy obrazowania czynnościowego mózgu, odkryto poprawę funkcjonowania kory wyspy, odpowiedzialnej za powstrzymywanie uczucia przygnębienia (Rosenthal, 2002)[8].
Jak mawiał grecki filozof „panta rhei” czyli wszystko płynie i nie trwa wiecznie. Ty w tym czasie usuwasz wszelkie ślady po byłej miłości, które mogą rozbudzać sentymentalne wspomnienia, kolekcjonujesz drogowskazy dalszego postępowania, możliwe, że znalazłaś swój lek przeciwdepresyjny albo psychoterapeutę, rozwijasz swoje pasje i zajmujesz swoje myśli wszystkim innym, tylko nie myślami o byłem miłości. Wszystko to jest znakiem, że wracasz do zdrowia. Może to zająć kilka tygodni, a innym nawet kilka lat, mimo to pewnego dnia zorientujesz się, że już (tak) nie boli, a ty nie myślisz o byłym partnerze, który Cię zranił czy zostawił.
Na zakończenie przytoczę zdanie niektórych naukowców, którzy twierdzą, że najlepszym lekarstwem na starą miłość jest ta nowa. To właśnie ona zapewnia wzrost dopaminy w naszym mózgu i innych dobrych neuroprzekaźników, które podnoszą nasze samopoczucie i doprowadzają do euforii[9].
Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko ponownie zakochać się.
Przypisy:
- Bartels, A. i S. Zeki (2000) The neural basis of romantic love. NeuroReport 2(17), s. 12-15.
- Fisher, H. (2004), Dlaczego kochamy.
- Kolata, G. (2002) Runner’s High? Endorphins? Fiction, come scientists say. „The Science Times”, „New York Times”, 21 maja, F1, F6.
- Rosenthal, N. E. (2002) The Emotional Revolution: How the New Science of Feelings Can Transform Your Life. Citadel Press Books, New York.
- Fisher, H. (2004), „Dlaczego kochamy”.
- „Dlaczego kochamy” oraz programu jednego dnia zwanego Oazą spokoju.
- Brody, A. L. i In. (2001) Regional brain metabolic changes in patients with major depression treated with either paroxetine or interpersonal therapy: Preliminary findings. „Archives of General Psychiatry (58 (7), 631-640.
- Rosenthal, N. E. (2002) The Emotional Revolution: How the New Science of Feelings Can Transform Your Life. Citadel Press Books, New York.
- Fisher, H. (2004), Dlaczego kochamy.
Dodaj komentarz