14 stycznia 2024

„Cztery tysiące tygodni” – jak je wykorzystasz?

Mała zagadka matematyczna na początek

Zastanów się, ile to jest tak naprawdę 4 tysiące tygodni? Mało? Dużo? Wg Burkemana to średni czas życia, pod warunkiem, że dożyjemy 80. lat. Tylko sęk w tym, że może się skończyć jeszcze szybciej. Do rozważenia zostaje więc, na co ten czas wykorzystamy? Na kolejne zadania, nieustanną pracę, samodoskonalenie, kupowanie nowych rzeczy? Niepokojące, prawda?

Lider lektur 2023 roku

Dla mnie to chyba jedna z ważniejszych książek zeszłego roku. Chociaż kupiłam ją już dawno, to jakoś przeleżała trochę czasu na stosie wstydu, ale w końcu znalazłam na nią czas i miejsce, przede wszystkim w sobie i muszę stwierdzić, że już dawno mnie nic tak nie poruszyło, zaniepokoiło, dało kopa do przemyśleń.
„Traktat filozoficzny” Olivera Burkemana i jego perspektywa na dany nam czas mnie bardzo porusza, prawdopodobnie dlatego, że sama często tkwię w niezdrowym kołowrotku zadaniowości, zamiast po prostu „życia tu i teraz”, a nie w przyszłości, kiedy już będę mieć to czy tamto, czy uda się zdobyć coś czego nie posiadam itd.

Zacznij się zastanawiać i zmierzaj ku zmianie

Autor „Czterech tysięcy tygodni” (Wydawnictwo Insignis) raz za razem zmusza nas do refleksji nad danym nam czasem, tu na „ziemskim padole”. No właśnie, czy danym tak po prostu w określonej liczbie lat, tygodni, dni? Czy w ogóle zastanawiasz się, ile tu pozostaniesz i na co przeznaczasz swój czas? Na wypełnianie powinności, które wdrukowała nam historia życia i dzieciństwo, a może aby spełniać oczekiwania innych? Czy dajesz się porywać wypracowanym automatyzmom? Twoją codziennością rządzi rutyna i nic się nie zmienia? Oczywiście masz prawo tak żyć i nikomu nic do tego, ale jeśli zaczynasz czuć w tym niewygodę, to może warto przerwać zaklęty krąg i wyjść z tego co znane, chociaż myśl o zmianie jest niepokojąca?
Burkeman rzuca nam prosto w twarz, że pewnych rzeczy się po prostu nie da osiągnąć, jak np. mitycznej równowagi między życiem a pracą, raczej jest to coś kosztem czegoś, bo zawsze wybierając jedno rozwiązanie, tracimy jednocześnie coś innego. I chociaż ta prawda boli, ja idę dalej się z nią mierzyć.

Mniej reaktywności, więcej proaktywności

Dzięki tej lekturze (jeśli przeszkadzają Ci liczne dygresje i odniesienia do myśli filozoficznych, to może Cię trochę zmęczyć ta książka) zaczęłam mocno się temu przyglądać i mam ochotę na coraz więcej proaktywności w moim życiu. Już nie chcę gasić pożarów, być tylko dla innych, a nie dla siebie, zaharowywać się po kokardę. Wiem, że potrzebuję by w końcu znaleźć jakąś przestrzeń i czas na życie, które przecież nie jest równoznaczne z pracą i „robieniem wszystkiego”, a raczej zwrotem ku robieniu tego, co istotne, ważne i wartościowe dla nas.

To jak, to już odpowiedni „czas na twoje życie”?


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *